Czy mogę pić alkohol i przyjmować sterydy anaboliczne?

Na pewno pytanie to niejednokrotnie zatruwało myśli wielu osób. Z jednej strony trening, setki powtórzeń, litry wylanego potu, dieta, systematyczność, i tak od poniedziałku, przez kolejne kilka dni. Wiadomo, sukces czasami wymaga wyrzeczeń. Skupiony przesz do przodu, liczą się efekty. Nadchodzi weekend, kumpel przypomina o imprezie. Wyjazd nad jezioro, mnóstwo znajomych. Cieszysz się, na samą myśl o odrobinie relaksu. Gdzieś z tyłu głowy krążą myśli o alkoholu. Przecież nie ma imprezy bez niego. Ale czy ja mogę? Możesz. Nikt Ci nie zabroni. Wręcz przeciwnie, będą Cię namawiać. Jakie jednak mogą być tego skutki?

Uszczerbek na zdrowiu to najmniejszy wymiar kary, jaka spotka Cię w wyniku łączenia alkoholu i sterydów anabolicznych. Efektem przyjmowania sterydów jest podwyższone ciśnienie. Taki sam efekt daje także spożywanie alkoholu. Czy zatem kufel piwa może w takiej sytuacji zabić? Nie, nie powinien zbytnio wpłynąć na stan zdrowia, pod warunkiem, że jest to rzeczywiście niewielka ilość i nie jest to jakiś codzienny zwyczaj czy rytuał. Jest to natomiast swojego rodzaju przyzwolenie, które potrafi wywołać lawinę problemów. Decydując się na szklaneczkę piwa wieczorem, załóżmy, przed telewizorem, człowiek potrafi wpoić sobie kolejną niepisaną zasadę. Doświadczył właśnie, że kufel piwa, czy lampka wina nie wpłynęły zbytnio na niego. Ba! Efektów negatywnych niemalże brak. Dzień później trening, brak przykrych skutków wczorajszej porcji alkoholu, przyjmujemy sterydy – zgodnie z grafikiem. Kufel piwa można zatem dopisać do stałego menu. Sobota, czas na wspomnianą imprezę nad jeziorem. Problem łączenia małych porcji alkoholu i sterydów mamy opanowany, czas znaleźć kolejną granicę. Wystarczy tylko ją poznać a zdobędę bezcenne doświadczenie i wiedzę. Receptę na połączenie sukcesywnej pracy na siłowni z owocnym życiem towarzyskim. Wypijamy pół litra wódki. Rzecz jasna nie jednym haustem. Kultura priorytetowo. Zajmuje nam to dwie godziny, w czasie których skupiamy się na tym, jak zachowuje się organizm. Przecież w internecie było napisane coś o podwyższonym ciśnieniu. Może i jest w tym odrobina prawdy, ale nie czuję jakby serce miało mi wyskoczyć z piersi. Etap drugi zakończony. Etap trzeci: zmieniamy scenerię. Tydzień później jesteśmy na imprezie, tym razem na mieście. Zdobyte doświadczenie mówi nam, żeby nie wypić więcej niż pół litra wódki. Generalnie rzeczywiście poniedziałek i wtorek przyniosły na siłowni mieszane uczucia. Czuć było zmęczenie organizmu, efekty były marne a sam trening skrajnie wyczerpujący, choć nie zmieniłeś nic od ostatniego razu. Tym razem jednak jestem w klubie. Nie będę przecież ciągle stał przy barze. W rezultacie jestem zadowolony, bo wypiłem 400 a nie planowane 500ml schłodzonej substancji. Mimo tego serce bije mi mocniej niż tydzień temu. Coś zatem nie gra. Zmienił się jakiś czynnik. Jaki? Dodatkowa aktywność fizyczna. Trudno. Jakoś to przeżyję. Uderzenia serca rzeczywiście są wyraźne, ale nie wygląda na to, żeby miało mi się coś stać. Niedługo wychodzimy, ostatnia pięćdziesiątka. Zaraz po wyjściu jakieś zwarcie. Trzeba ustawić kilku typków, którzy odzywają się wulgarnie do Twojej koleżanki. Prościzna, wręcz z przyjemnością szybciutko to załatwię.

Do szpitala trafiają dwie karetki. Pierwsza z nich przywozi gościa, którego praktycznie poskładałeś jak kartonowe pudełko. Zszyją mu łuk brwiowy, chwilę zaczeka na rentgen i za zgodą lekarza puszczą tej samej nocy do domu. Druga karetka transportuje Ciebie. Jesteś w pełni świadomy, wiec słyszysz meldunek jaki ratownik w czasie jazdy składa przez radio lekarzowi. Ciśnienie 210/160. Tej nocy nie wyjdziesz ze szpitala. Lekarz zalecił obserwację. Nikomu z personelu oczywiście nie przyznajesz się do sterydów anabolicznych. Poza tym na Twojej twarzy nie ma nawet zadrapania. Dzień później wychodzisz ze szpitala. Ciśnienie się unormowało. W jednej ręce trzymasz zaświadczenie lekarskie o pobycie na izbie przyjęć. Będzie potrzebne aby usprawiedliwić dzisiejszą nieobecność w pracy. W kieszeni spodni schowałeś wręczone Ci skierowanie do kardiologa oraz drugie, na wizytę kontrolną w poradni za dwa dni. Nie masz zamiaru z tego skorzystać. Aby wizyta taka miała sens, musiałbyś przecież przyznać się do sterydów. Znasz zdanie lekarzy na ich temat. Do domu udasz się spacerem, który będzie Cie cieszył po nocy spędzonej w szpitalu. Po drodze przemyślisz jaki trening zastosować, aby na najbliższe dwa dni odciążyć trochę organizm. Na więcej nie możesz sobie pozwolić. Grunt to systematyczność. Zamyślony kierujesz się do domu nie mając pojęcia o tym, że otarłeś się o śmierć.

Nieśmiertelność jakiej doświadczyłeś na moment przed bójką to efekt skumulowania się świadomości o własnej sile fizycznej, fantazji jaką daje spożywanie alkoholu oraz dawki adrenaliny jaka została uwolniona na moment przed starciem. Gdyby przeciwników było kilku, może i tak dałbyś im radę. Serce natomiast ma ograniczoną wytrzymałość, nad którą nie da się zapanować. Zawsze będzie próbowało rozprowadzać krew w określonym tempie, nawet jeśli miałoby ono być dla organizmu zabójcze. Istnieje również pewna powtarzalność, która dotyczy nie tylko osób z chorobami serca, ale także zdrowych ludzi, którzy swoje serce nadwyrężają. Narząd ten, kilkakrotnie wyprowadzony z równowagi, będzie miał tendencje do osiągania zabójczego ciśnienia oraz nierównej pracy.

Cierpi także wątroba. Nawet narząd, który potrafi się regenerować, nie poradzi sobie z dużymi obciążeniami. Spotykasz przecież na co dzień osoby nadużywające alkoholu. Często zaczepiają Cię prosząc o przysłowiowe „dwa złote na kieliszek chleba” Zastanawiałeś się kiedyś skąd bierze się żółtawy odcień ich skóry? Nadużyciem alkoholu doprowadzili do marskości wątroby, czyli stanu gdy narząd nie jest w stanie funkcjonować prawidłowo a nadmiar toksyn nie jest wystarczająco szybko wydalany z organizmu. No dobrze, ale przecież nie jestem menelem. Mnie to nie dotyczy. Jesteś pewny?

Marskość wątroby do jakiej doprowadziła osoba nadużywająca alkoholu, spowodowana była ciągłym dostarczaniem do niej toksyn. W tym wypadku głównie z jednego źródła. Osoba, która przyjmuje sterydy anaboliczne także znacząco obciąża ten organ. Ludzka wątroba nie jest przygotowana na harówę jaką gwarantują jej alkoholicy, nie jest także gotowa poradzić sobie ze sterydami i alkoholem równocześnie, biorąc pod uwagę dłuższy dystans czasowy. Decydując się na miks sterydów i alkoholu, nawet ilości, które wydają Ci się małe, ale dostarczane są do organizmu regularnie, znacząco wpływasz na pracę wątroby, która odpowiedzialna jest za szereg istotnych funkcji. Nawet bez marskości, która jest totalnym apogeum pracy wątroby, można doznać wielu nieprzyjemności związanych z jej obciążeniem i nieregularną pracą, np.: ogólne osłabienie, gorączka, słaba koncentracja, brak apetytu, biegunki, wzdęcia i wymioty.

Czy śmieszą Cię tzw. męskie cycki? A może chciałbyś takie mieć? To bardzo proste. Mówisz i masz. Sterydy anaboliczne znacznie podnoszą poziom testosteronu. Ludzki organizm nie znosi natomiast drastycznych zmian, które mu serwujemy. Do jednej z nich dochodzi natomiast przy przyjmowaniu sterydów i piciu alkoholu. Sterydy wyprowadzają do wysokiego poziomu testosteron. Ten jednak potrafi natychmiast ustąpić pojawiającemu się estragonowi. Skąd się nagle wziął? Pojawił się wraz z dawką alkoholu. Tak działa organizm mężczyzny i nic na to nie poradzisz. Doszło zatem do zmiany, i to dość niekorzystnej. Testosteron ustąpił estrogenowi, który sprzyja między innymi wzrostowi żeńskich piersi. Jak się jednak okazuje, działa to nie tylko u kobiet. Dokładnie schorzenie to nazwane jest Ginekomastią. Polega ona na przeroście gruczołu piersiowego i ogólnemu rozrostowi tkanek w klatce piersiowej, które usunąć można jedynie operacyjnie.

Moralność. Wspomniana na końcu, lecz nie dlatego, że jest bez znaczenia. Na spokojnie przeanalizujmy zachowania jakich dopuszczają się osoby przyjmujące sterydy anaboliczne i alkohol jednocześnie. Człowiek, który jest podwójnie naładowany, prędzej czy później będzie musiał znaleźć ujście dla energii, która go wypełnia. Nie oszukujmy się. Nikt bardzo pobudzony, z szalejącym ciśnieniem, nie pomaszeruje grzecznie spać gdy poprosi o to żona. Idąc ulicą w nocy, po imprezie, osoba taka zagląda prosto w twarz innym, szuka ich wzroku i jednej nieprzemyślanej reakcji z ich strony. Nie jest to reguła, ale dotyczy ona 9/10 osób. Rzeczy, które dzieją się chwilę później są wręcz nie do pomyślenia. Ale dopiero dzień później, gdy się budzisz i masz przed oczami obraz tego co zrobiłeś drugiej osobie, a przecież nie po to trenowałeś tyle lat. Dlatego najlepiej do takich sytuacji nie dopuszczać. Tłumić je w zarodku rezygnując z regularnego picia i przyjmowania alkoholu. Warto też pomyśleć o najbliższych. Być może jesteś wyjątkiem i potrafisz panować nad sobą zapanować, ale musisz mieć świadomość, że kiedyś Ci się nie uda. Wpadniesz w nieuzasadniony gniew, pobudzi Cię jeden impuls. Bardzo łatwo jest skrzywdzić kogoś drugiego, natomiast odzyskiwanie straconego zaufania trwa latami.

Alkohol i sterydy anaboliczne to zdecydowanie nie jest dobrana para. Nawet jeżeli unikniesz uszczerbku na zdrowiu, za nadużycie ukarze Cię sam trening i marne efekty. Jeżeli natomiast od miesiąca chodzi Ci po głowie zimne piwko i mecz piłki oglądany w fotelu przed telewizorem… zrób to. Dla relaksu i rozluźnienia. Wszystko jest dla ludzi, jeżeli wiemy, jak z tego korzystać.